poniedziałek, 13 maja 2013

Emaliowany tekst............ e-mail.


Takiego pytania nie mogę pozostawić bez odpowiedzi.

..............jaki jest Pana stosunek do tego, co niektórzy nazywają syndromem duchowego uzależnienia.

 Bardzo prosty. To fikcja zdaniowa przywołana na potrzeby niepojmowania własnego istnienia. Określająca stan zauroczenia, obsesji, nieracjonalnego myślenia granicząca z jednokierunkową fascynacją /wymyślona przez ludzi bojących się niewytłumaczalnego, albo jednostki chcące zawładnąć umysłami innych/.

Wiem jest to odpowiedz o wszystkim i o niczym.
           Dla mnie taki termin nie istnieje............................. .

             Albo jesteśmy istotami myślącymi i czującymi. Albo zwierzaczkami, które wskakują do rzeki i przeżywają bezmiar zaślepienia wodą. Nie potrafią zaczerpnąć powietrza i toną. Umysł jest sparaliżowany.

  Duchowe uzależnienie? Co to jest za termin?

    Jak można być człowiekiem i nie mieć duszy?  Każdy człowiek ma duszę i jest od niej uzależniony. W jakim wymiarze ONA przebywa to wybór istnienia jednostki na ziemi.

         Gdzie jest granica uzależnienia? Kto ją określa?


   Granicą są dwie linie dzielące rozum, od duszy i ducha /dyskusja o trzech wymiarach to jest poezja widzenia świata/.

        Powstaje pytanie.............. . Kto jest ekspertem w określeniu Syndromu DU?

                 E.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz